Kraje bałtyckie długo spierały się o lokalizację i budowę regionalnego terminalu LNG.
Eksperci, wynajęci przez Komisję Europejską, doszli przed kilkoma laty do wniosku, że najlepszym miejscem dla regionalnego bałtyckiego terminalu gazu skroplonego jest Estonia, pod warunkiem wszakże, że do projektu włączy się także Finlandia. Finlandia początkowo zrezygnowała z budowy terminalu LNG, więc projekt estoński stał się alternatywą.
Studium wykonalności dotyczące regionalnych terminali LNG w krajach nadbałtyckich sporządziła też brytyjska firma "GL Noble Denton" wraz z konsorcjum "Energy Company", wskazując, jako optymalną lokalizację takiego projektu, Łotwę. Zdecydowało o takiej opinii centralne położenie Łotwy oraz posiadanie przez nią podziemnego magazynu gazu Inchukalns.
Zgodnie z danymi na stronie internetowej Komisji Europejskiej koszt projektu szacowano przed kilkoma laty na 150 mln euro, z okresem zwrotu wynoszącym 11 lat. Projekt miał być finansowany ze środków z instrumentu „Łącząc Europę", europejskiego funduszu rozwoju infrastruktury, poprzez przyciągnięcie prywatnego inwestora strategicznego, pożyczek bankowych i innych rodzajów pozyskiwania funduszy.
Ostatecznie nie doszło do porozumienia państw bałtyckich, bo żadne nie chciało ustąpić, więc KE zrezygnowała z dofinansowywania którejś z koncepcji. Litwa pozyskała za to za własne pieniądze pływający terminal LNG, wynajmując do 2024 roku statek od norweskiego Höegh LNG. Pojemność FSRU wynosi 4 mld m 3 / rok gazu, ale nie jest nawet w połowie załadowany.