Podczas gdy Polska, jak zapewnia premier, „tak jak kiedyś stała na węglu, nadal będzie stała na węglu", Chiny, uznawane powszechne za jednego z największych trucicieli świata, powoli rezygnują z „czarnego złota".

W samą porę, bo zanieczyszczenie powietrza sięgnęło w Państwie Środka zenitu. Trująca mgła, która spowiła w br. chińską stolicę i sąsiednie obszary, nie wycofuje się. Krajowa Meteorological Center ogłosiła na początku października tzw. "żółty poziom" zagrożenia w dzień, w związku z możliwym wzrostem stężenia zanieczyszczających cząstek, w większości miast w prowincji Hebei, we wschodniej i południowej części prowincji Shanxi i prowincji Henan oraz w Pekinie i Tianjin. Ze względu na znaczne pogorszenie jakości powietrza, zalecono osobom z chorobami układu oddechowego, by jak najmniej wychodziły na zewnątrz lub używały masek do ochrony dróg oddechowych.

Chiny posiadają ok. 13 proc. światowych rezerw węgla, co stawia je w ścisłej światowej czołówce. W 2012 roku w Chinach zużyto 3,8 mld ton węgla, a wydobyto 3,65 mld ton. Wydobycie węgla jednak na razie rośnie. W ciągu kilku lat wzrosło o ponad 1 mld ton węgla rocznie.

Według planu, który został zatwierdzony przez Radę Państwa Chin we wrześniu 2013 roku, w 2017 roku kraj zamierza zmniejszyć ogólne zużycie węgla do poziomu poniżej 65% całkowitego zużycia energii pierwotnej. Dla porównania, w 2012 roku ten wskaźnik wynosił około 67%. Od 2011roku Chiny są największym światowym konsumentem węgla i przypada na nie aż 82% globalnego wzrostu zużycia węgla - ocenia US Energy Information Administration.