Oficjalnie Rosjanie zareagowali na nową sytuację polityczną na Ukrainie w obronie mniejszości rosyjskiej, gdzie stanowi ona większość. Jednak, jak twierdzą brytyjscy dziennikarze Martin Nunn i Martin Foley, którzy utworzyli firmę PR w Kijowie, stało się tak za sprawą gazu i ropy.
Jako, że nie udało się (chyba) zatrzymać Ukrainy zmierzającej ku integracji z Unią Europejska, Moskwa postanowiła wziąć to, co najlepsze - ogromne zasoby gazu i ropy znajdujące się na dnie Morza Czarnego. Zdaniem dziennikarzy, plan opracowano, na wszelki wypadek, już przed sześcioma laty.
„Zastanawiają się wszyscy - piszą Martin Nunn i Martin Foley- po co Putinowi tak ogromne koszty. Jego agresja spowodowała spadek rosyjskiego rubla, zmuszając jego bank centralny do wydania kolejnych 12 mld USD na podtrzymanie waluty. Całkowity koszt jego krymskiej przygody może skończyć się wydaniem jeszcze ponad 70 miliardów dolarów, a nawet o wiele więcej, jeśli Zachód nałoży surowe sankcje ekonomiczne. Putin przygotowywał się do operacji sześć lat. Powodem interwencji jest gospodarka, a dokładnie rzecz biorąc ogromne złoża ropy i gazu pod dnem Morza Czarnego. Może 70 lub nawet 100 miliardów dolarów jest niewielką ceną w stosunku do przewidywanych korzyści. Istnieją oznaki, że Morze Czarne zawiera wiele bogactw. Firmy energetyczne, takie jak ExxonMobil, Chevron, Shell, Repsol i PetroChina zaczęły interesować się tym regionem i już znalazły ciekawe rezerwy węglowodorów w rosyjskiej strefie Morza Czarnego oraz w strefach rumuńskich.