Francuski potentat energetyczny idzie wyraźnie pod prąd modzie, którą usiłuje w Europie lansować Komisja Europejska i część niemieckich eurodeputowanych wspierana przez rozhisteryzowane i głęboko egzaltowane ugrupowania „zielonych". I ma w rękach argument nie do zbicia. We Francji wyprodukowanie 1 kWh energii elektrycznej „kosztuje" tylko 40 gramów emisji dwutlenku węgla. Takiego wskaźnika nie ma nikt inny. I mieć - póki co - na razie nie może.
- EDF w żadnej mierze nie zamierza zrezygnować z energetyki jądrowej - oświadczył w Krakowie Laurent Catenos - wysoki rangą przedstawiciel dyrekcji Europy kontynentalnej. I miało to miejsce dokładnie w dniu inauguracji w Polsce programu edukacyjnego wspierającego budowę pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. W sytuacji kiedy Vattenfall po buńczucznych deklaracjach, praktycznie zwinął już swoje żagle w Polsce, a RWE marzy po cichu, by znalazł się dobry kupiec na STOEN - EDF oświadcza, iż z Polski zamierza uczynić centrum zarządzające przedsięwzięciami całej Grupy rozlokowanymi w Europie Centralnej i Wschodniej. Jakby tego było mało Bernard Sahla, dyrektor centrum badawczego EDF i jednocześnie wiceprezes koncernu ogłosił otwarcie w Krakowie piątego po Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Chinach firmowego ośrodka badawczego. Polskie centrum badań i rozwoju będzie nosiło oficjalna nazwę POLe R and D. Polacy w barwach EDF będą specjalizować się badaniach nad spalaniem paliw kopalnych i biomasy, a także współspalaniem obu rodzajów paliw.