W czerwcu 2011 roku rząd Angeli Merkel podjął decyzję o wycofaniu się Niemiec z użytkowania energii jądrowej do 2022 roku. Rząd federalny musi w tym czasie zapełnić lukę powstałą w bilansie energetycznym, zarówno pod względem potencjału produkcji, jak i dystrybucji energii z innych źródeł. Musi także utrzymać poziom cen energii, korzystając przy tym z czystych, ale droższych ze względu na cele redukcji emisji, źródeł.
Decyzja Niemiec z 2011 r. oznaczała natychmiastowe wyłączenie ośmiu najstarszych bloków jądrowych i skrócenie czasu eksploatacji pozostałych dziewięciu. U naszego zachodniego sąsiada pracuje obecnie 9 reaktorów o mocy ponad 12 GWe. Moc wszystkich 17 pracujących tam do 2011 r. elektrowni wynosiła 20,4 GWe. Nominalnie stanowiło to 15-procentowy udział w rocznej produkcji energii elektrycznej w Niemczech, ale w ostatnim czasie elektrownie jądrowe zapewniały nawet jedną czwartą dostaw energii elektrycznej (wg IEA, 133 TWh w 2010 r. i 135 TWh w 2009, co stanowiło 23% wyprodukowanej energii). Była to zarazem najtańsza produkowana w Niemczech energia. Według szacunków OECD z 2010 r., koszt 1 kWh z elektrowni jądrowych wynosił 5 centów. Dla porównania, 1 kWh wyprodukowana w elektrowni węglowej kosztowała od 7 do 7,9 centów, od 6,8 do 8,5 w elektrowni węglowej z technologią wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (CCS), 8,5 w elektrowni gazowo-parowej opalanej gazem ziemnym (CCGT) i 10,6 w elektrowni wiatrowej na lądzie.