Francuski koncern Engie wstrzymał swoje zaangażowanie w długoterminowy kontrakt na import skroplonego gazu ziemnego (LNG) z NextDecade Corp. szacowanego na 7 mld USD. Umowa miała obowiązywać do 2045 roku.
Odbywa się to pod naciskiem francuskiego rządu, który posiada 23,6% akcji Engie. Wcześniej grupa ekologiczna Les Amis de la Terre France wezwała Engie do odstąpienia od umowy z NextDecade właśnie dlatego, że dotyczy gazu łupkowego.
Francuski rząd zdecydowanie doradził największej w kraju spółce energetycznej Engie, głównemu nabywcy rosyjskiego gazu i jednemu z partnerów Gazpromu w projekcie Nord Stream 2, przesunięcie lub całkowite odwołanie podpisania dwudziestoletniego kontraktu na zakup LNG z projektu NextDecade w Teksasie. Pretekstem do tak ekstrawaganckiej prośby była rzekoma obawa władz o zgodność przygotowanej umowy z wytycznymi środowiskowymi Unii Europejskiej, szczególnie, że gaz ma pochodzić z basenu permskiego, który będzie zasilał proponowaną przez NextDecade fabrykę eksportową LNG Rio Grande w Teksasie.
Amerykańska firma planowała podjąć decyzję inwestycyjną w 2021 roku i rozpocząć wysyłkę w połowie dekady. Ale pomimo pozyskania wszystkich uprawnień nie udało się jeszcze zebrać portfela zamówień. Engie miała zostać dopiero drugim klientem. Co ciekawe, jedyny do tej pory kontrakt NextDecade na dostawy LNG z Rio Grande LNG został podpisany z anglo-holenderskim Royal Dutch Shell, partnerem Gazpromu w Nord Stream 2.
Bez nowych umów nie będzie decyzji inwestycyjnej ani w 2021 roku, ani później. W tym sensie francuski démarche trafił w cel - hamuje co nieco plany dalszego zwiększania potencjału eksportowego USA w dziedzinie skroplonego gazu ziemnego. Należy jednak zaznaczyć, że znalezienie wystarczającej liczby odbiorców gotowych do zawarcia długoterminowych umów po akceptowalnej cenie jest dla dostawcy (w tym NextDecade) bardzo problematyczne.