Wielka Trwoga Żurawinowa (Great Thanksgiving Cranberry Scare) była pierwszym przykładem masowej histerii, wywołanej na kilka dni przed Świętem Dziękczynienia w 1959 roku w USA oświadczeniem sekretarza ministerstwa zdrowia, że w żurawinie wykryto rakotwórczą substancję – amitrol. Nie dodał on, że do osiągnięcia wartości progowej wywołującej raka u myszy człowiek musiałby zjadać 7000 kilogramów żurawiny dzień po dniu przez szereg lat. Żurawina jest jednym z trzech owoców rodzimych w Północnej Ameryce. Stany Zjednoczone produkują rocznie ponad 8 milionów beczek żurawiny o wartości około 400 milionów dolarów – przekreślenie tej produkcji nie było więc bagatelą. Ale gdy prasa dowiedziała się, że w Białym Domu żona prezydenta Eisenhowera podała indyka z sosem z jabłek, los żurawiny był przypieczętowany. Amerykanie jedli swe ulubione danie bez żurawiny i przemysł żurawinowy niemal kompletnie splajtował. Potrzeba było wielu miesięcy by rozwiać uprzedzenia i by żurawina wróciła na stół rodzin amerykańskich.
Tak zaczęła się nowoczesna era straszenia społeczeństwa. Wielka Trwoga Żurawinowa minęła, ale organizacje starające się o poparcie społeczeństwa dla zwalczania określonych celów nauczyły się, że najskuteczniejszym orężem jest strach. Od tamtej pory co rok przeżywamy falę doniesień straszących społeczeństwo – np. z powodu szczepień lub małych dawek promieniowania otrzymywanych przez pacjentów w czasie tomografii komputerowej. Ale najlepiej sprzedaje się wiadomości awariach w elektrowniach jądrowych, czego dowód widzimy właśnie na przykładzie akcji wymierzonej przeciwko wznowieniu pracy reaktorów energetycznych w belgijskich elektrowniach jądrowych.