Obecnie jeden na pięciu mieszkańców naszej planety nie ma dostępu do energii elektrycznej, a kolejny miliard nie posiada stabilnych dostaw. Należy zatem zelektryfikować Ziemię.
Jeden z programów ONZ - Rok Zrównoważonej Energii dla Wszystkich (SE4ALL) zakłada zapewnienie powszechnego dostępu do energii dla owych 1,3 mld ludzi na świecie już w 2030 r. IEA szacuje, że cel ONZ wymagałby dodatkowych 220 GWh energii elektrycznej oraz spowodowałby wzrost globalnej emisji CO2 o 239 milionów ton CO2 w roku 2030.
Według Ulricha Hoffmanna, starszego ekonomisty z Konferencji ONZ ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD), może to mieć "katastrofalne" następstwa klimatyczne. „Jeśli 1,3 miliarda ludzi po prostu zostałoby podłączonych do dostaw energii elektrycznej, to efekt byłyby katastrofalny w globalnym ociepleniu, a życie na dużych częściach planety stałoby się nieznośne. Podłączenie 1,3 miliarda ludzi do dostaw energii - zakładając średni pobór prądu i produkcji - oznaczałoby bowiem automatyczne zwiększenie emisji CO2 o nie mniej niż 20% na całym świecie"- tłumaczy naukowiec.
Ale perspektywa nakreślona przez Hoffmanna napotyka na opór ze strony rządów, firm sektora prywatnego, organizacji pozarządowych oraz uczestników inicjatywy SE4ALL ONZ.