Na wysokości naszego redakcyjnego okna znajduje się kryty papą dach starej oficyny, a w nim komin, z którego zimowa porą walą kłęby czarnego malowniczego dymu. Gdyby nie szczelne drewniane okna z zespolonymi szybami czulibyśmy się jak maszyniści starego parowozu. Z zewnątrz tego uroczego miejsca nie widać, bo osłonięte jest dookoła wysokimi kamienicami. Krakowianie przez ponad 200 dni w roku oddychają zanieczyszczonym ponad normę powietrzem. Podobnie jest na prowincji w: Nowym Sączu, Tarnowie, Gorlicach czy Olkuszu. Trudno wytłumaczyć racjonalnie skąd taki stan powietrza, bo przecież ma już Huty Aluminium w Skawinie, ani innych historycznych zakładów działających kiedyś w centrum miasta: Stomilu, Wawelu, Vistuli, Polfy, Zieleniewskiego, Madro, Zrembu, Armatury, Bonarki, Solwayu, Browaru na Lubicz, Huty Szkła „Prądniczanka", Zakładów Mięsnych, Ciepłowni na „Dajworze", Gazowni na Kazimierzu, Krakowskich Zakładów Futrzarskich, Cementowni „Nowa Huta". Dawna Huta im. Lenina dzisiaj w objęciach Mittala pracuje na ćwierć gwizdka Z centrum miasta poznikały piekarnie, zaś te nieliczne, które zostały w węglowych paleniskach mają już gazowe palniki, albo posługują się wyłącznie piecami elektrycznymi. Kiedyś węgiel był w Krakowie paliwem powszechnym, zaś na zastosowanie gazu do ogrzewania zwłaszcza w domach wielorodzinnych indywidualną zgodę musiał wydać Główny Inspektor Gospodarki Energetycznej. Krakowski MPEC z dumą raportuje, że likwidacją niskiej emisji zajmuje się od dawna. Jeszcze w latach 90. sukcesywnie likwidowano kotłownie węglowe i domowe piece na węgiel. Dzięki tym działaniom z mapy miasta zniknęło prawie 450 kotłowni różnej mocy.