Greenpeace chce by w Polsce powstawały farmy wiatrowe, a nie elektrownia atomowa. Zdaniem organizacji ten kierunek rozwoju energetyki gwarantuje powstanie większej ilości miejsc pracy. - Będą one nie tylko bezpieczniejsze, ale przede wszystkim pochodząca z nich energia będzie tańsza, a sama inwestycja i jej obsługa zapewni więcej miejsc pracy - twierdzą działacze organizacji. W odróżnieniu od producentów wiatraków firmy, które chcą zarabiać na budowie polskiej atomówki, straciły impet w lobbowaniu za tym rodzajem energii.
Aktywiści Greenpeace rozwiesili na budynku hali produkcyjnej Stoczni Gdańskiej transparent z hasłem „Miejsca pracy i tańsza energia czy Fukushima?". Miejsce akcji nie zostało wybrane przypadkowo. Jeśli Polska, zamiast w atom, zainwestuje w morskie farmy wiatrowe na Bałtyku, to właśnie w polskich stoczniach i na Pomorzu może powstać większość z ponad 9 tys. nowych miejsc pracy. Już teraz trójmiejskie stocznie zaczynają specjalizować się w produkcji i konstrukcji elementów farm wiatrowych. Planowana elektrownia jądrowa może wygenerować zaledwie 7 tys. miejsc pracy.
To jeden z wniosków opublikowanego na początku sierpia raportu Instytutu Energetyki Odnawialnej wykonanego na zlecenie Greenpeace i Fundacji im. Heinricha Boella.