PiS złożył w Sejmie projekt uchwały wzywającej rząd do wstrzymania inwestycji dotyczących elektrowni wiatrowych. To bardzo zła propozycja z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego i gospodarczego Polski. Elektrownie wiatrowe są głównym źródłem zielonej energii w Polsce, a moratorium na ich budowę oznaczałoby m. in. że Polska nie wywiązałaby się z unijnych zobowiązań w zakresie OZE.
Jak czytamy w treści uchwały Prawo i Sprawiedliwość chce wprowadzić moratorium na budowę większych farm wiatrowych „(...) do czasu uchwalenia przepisów prawnych, które określą warunki budowy elektrowni wiatrowych". To całkowicie fałszywa teza, bo przepisy w zakresie budowy, czyli lokalizacji, elektrowni wiatrowych funkcjonują w Polsce i są bardzo precyzyjne. Każda elektrownia wiatrowa jest obecnie instalowana w oparciu o miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego lub decyzję o warunkach zabudowy (wydawaną przez wójta, burmistrza lub prezydenta miasta). Na tej podstawie inwestor musi z kolei uzyskać pozwolenie na budowę.
Natomiast do końca tygodnia ma szansę być uchwalona nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Zakłada ona, że zainstalowanie masztu elektrowni wiatrowej będzie wymagało pozwolenia na użytkowanie, czego właśnie domaga się Prawo i Sprawiedliwość, ale przede wszystkim, że każda instalacja OZE większa niż 40 kW (a więc też elektrownie wiatrowe) będzie lokalizowana w oparciu o miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Posłowie PiS zamiast poprzeć te zmiany, we wtorek próbowali jednak wstrzymać prace nad nowelizacją.