Jaki był miniony rok dla górnictwa węglowego? Z przedstawionego w Krakowie podczas finału XXI Szkoły Podziemnej Eksploatacji przez Henryka Paszczę z katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu pierwszego, wstępnego raportu można wywnioskować, że niezły, trochę dobry, trochę zły.
Zły bo Polska i Ukraina są jedynymi spośród krajów posiadających złoża węgla, gdzie wydobycie systematycznie od kilku lat spada, podczas gdy w takich krajach jak Rosja, Indonezja czy Kazachstan procentowy przyrost wydobycia jest... dwucyfrowy, bijący nawet dynamikę Chin. Natomiast globalny, światowy przyrost wydobycia węgla osiągnął - wbrew lansowanym teoriom o rychłym końcu jego ery - 6,8 procent. Jak wynika z danych przedstawionych przez Henryka Paszczę z katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu w 2011 roku polskie kopalnie wydobyły 75,7 mln ton węgla kamiennego z czego 64,2 mln ton przypadało na węgiel energetyczny, zaś 11,5 mln ton stanowił węgiel koksowy. Wprawdzie spadek nie jest drastyczny, bo do wyniku roku poprzedniego zabrakło 0,5 mln ton, ale negatywny trend pomimo posiłkowania się węglem ze zwałowisk został podtrzymany. Sprzedano zaś 76,2 mln ton (ta półmilionowa „superata" pochodziła ze zwałowisk), z czego na rynek krajowy przeznaczone zostało 74,5 mln t, a resztę stanowił eksport, który wyraźnie „skurczył się" o blisko 5 mln ton w stosunku do roku poprzedniego. Wzrósł natomiast o kolejne 400 tys. ton import węgla i już teraz szacowany jest na 14,5 mln ton. Najwięcej bo aż 8,2 mln ton pochodziło z Rosji, z Ukrainy sprowadzono niewiele, bo 0,5 mln ton. Natomiast zaskakuje import 3 mln ton z Czech. Dla czeskiego górnictwa, które wydobywa nie więcej niż 11-12 mln ton węgla kamiennego rocznie, 3 mln wyeksportowane na polski rynek stanowi 30 proc. wydobycia. Natomiast od 1,5 do 2 mln ton pochodziło z USA, Kolumbii i zespołu przeładunkowego Amsterdam - Rotterdam - Antwerpia (ARA).