Analitycy z powstałego niedawno w Wilnie Centrum Bezpieczeństwa Energetycznego uważają, że Rosja, chcąc przeciwdziałać niekorzystnym dla niej unijnym regulacjom rynku energetycznego, a w szczególności gazowego, może ratyfikować Europejską Kartę Energetyczną. Wcześniej odrzucili propozycję ratyfikacji, ale obecnie, gdy obowiązuje III Dyrektywa, podpisanie tego dokumentu dałoby im prawo do... zakwestionowania Dyrektywy nawet przed międzynarodowymi sądami.
Jak podają litewskie media, eksperci są zdania, iż Rosjanie dowodziliby, że status ratyfikowanych międzynarodowych umów jest wyższy od unijnych dyrektyw. Rosyjscy eksperci dowodzą bowiem, że gazowa dyrektywa UE z 2009 roku, a w szczególności przewidziane w niej sankcje (nawet do 10 procent obrotu), jest sprzeczna międzynarodowym prawem, w szczególności z porozumieniami energetycznymi UE i południowo-wschodnią Europą z 2006 roku oraz Europejską Kartą Energetyczną.
Rosja mogłaby zaproponować kompromis, polegający na tym, że strony porozumienia mogłyby na swoim „podwórku" detalizować i uszczegóławiać zobowiązania dotyczące liberalizacji rynku gazowego, ale nie miałyby prawa do tego zmuszać innych państw.