Opóźniają się prace nad unijnymi przepisami dotyczącymi bezpieczeństwa energetycznego i europejskiej solidarności gazowej, na których bardzo zależy Polsce. Planowane w tym półroczu porozumienie nie będzie możliwe ze względu rozbieżne stanowiska krajów członkowskich Unii. Tym bardziej trudno jest o poparcie dla polskich postulatów. Dyskusja toczy się nad projektem rozporządzenia przyjętym przed kilkoma miesiącami przez komisję przemysłu Europarlamentu, zgodnie z którym, jeśli jeden kraj w regionie będzie miał problemy z dostawami gazu lub gdy spadną one o 10proc. Komisja Europejska ma ogłaszać stan nadzwyczajny. Na poziomie całej Unii będzie on ogłaszany, gdy dwa kraje zgłoszą przerwy w dostawach gazu lub gdy zmniejszą się one o 20 proc. W takich sytuacjach kraje członkowskie solidarnie pospieszą z pomocą. Takie zasady solidarności energetycznej nie podobają państwom mającym zdywersyfikowane dostawy gazu. Kraje te nie chcą informować o swoich planach kryzysowych i bronią niezależności. Polska wciąż jednak szukać sojuszników wśród unijnych krajów, tylko dla europejskiej solidarności energetycznej, ale także dla definicji tak zwanego "wrażliwego odbiorcy", który w razie kryzysu gazowego w pierwszej kolejności otrzymałby awaryjnie dostawy paliwa. Nasz kraj chce rozszerzyć tę definicję o żłobki, przedszkola i szkoły. Większość krajów uważa natomiast, że tylko przemysł powinien być uprzywilejowany w sytuacjach kryzysowych.