Brudna trzydziestka?
23-10-2014
Jedni mówią „brudna trzydziestka" - inni lista największych producentów energii elektrycznej w Unii Europejskiej. Ani jedni, ani drudzy nie negują konieczności obecności energii elektrycznej w życiu ludzi XXI wieku. Nikt nie chce tego głośno powiedzieć, choć wszyscy o tym wiedzą, że współczesny człowiek, zwłaszcza w Europie jest od niej po prostu uzależniony. Jak narkoman od narkotyków. Tyle tylko, że narkomana można odtruć i wyciągnąć z nałogu. A od prądu - mówiąc trywialnie - nie uwolnimy się już nigdy. Bardzo chętnie mówimy o elektrycznych samochodach czy autobusach, że są bezemisyjne, ale to nie prawda. Cudów nie ma. Zwłaszcza w technice. Są tak emisyjne - jak emisyjna jest elektrownia, która dostarcza energię elektryczną wykorzystywana do ich napędu. Lewa strona równania musi równać się prawej stronie. Jeśli ktoś to neguje - jest nieukiem, albo hochsztaplerem.
Poza energetyką jądrową i hydroenergetyką nie ma bezemisyjnych zawodowych źródeł energii dużej mocy, działających na masową skalę, po przystępnych kosztach. Ekolodzy zwłaszcza w Niemczech negują prawo obywatelstwa energetyki jądrowej, zaś hydroenergetyka działająca na wielka skalę podobnie jak górnictwo węgla brunatnego ingeruje w środowisko. I tak źle - i tak niedobrze. Najnowszy raport Europe's Dirty 30 firmowany przez WWF i Climate Action Network, a wykonany za pieniądze Unii Europejskiej jest interesujący i pouczający. Jego autorzy pokazują wszak, że Niemcy i Wielka Brytania oficjalnie lansują walkę o czysty klimat i energetykę odnawialną, a z drugiej strony nie rezygnują z węgla. Ale dzięki taniej energetyce węglowej, którą można obkładać rozmaitymi kontrybucjami są pieniądze na dofinansowanie tzw. odnawialnych źródeł energii. W dniu, w którym na starym kontynencie zamknięta zostanie ostatnia klasyczna elektrownia, cała piramida dopłat i subwencji runie.